Kia zadebiutowała na rynku miejskich crossoverów 10 lat temu, pokazując światu model Soul. Auto było niesamowicie awangardowe i stylem wyprzedziło swoją konkurencję o wiele lat. Mimo raczej vanowatych proporcji, stanowiła idealne połączenie pomiędzy praktycznością a niesztampowym charakterem. W 2013 roku doczekała się nawet liftingu, lecz mimo tego zabiegu, koncern planował już zaprzestanie jej produkcji. Być może koncepcja po prostu się przejadła? Stonic wskoczył na jej miejsce w ubiegłym roku i z miejsca zyskał sporą popularność. Niestety, odbiło mu się to czkawką. Przez opóźnienia produkcyjne i zmianę norm emisji spalin, w przypadku zamówienia kazał na siebie czekać nawet pół roku.
O ile w konkurencyjnych markach już na pierwszy rzut oka mamy wrażenie, że crossovery bardziej przypominają "terenówki", o tyle ze Stonicem mam pewien problem. Auto ma znacznie niżej poprowadzoną linię dachu, przez co może bardziej wydawać się tylko "podniesionym hatchbackiem". Producent zastosował tutaj dobrze znany trik w postaci większych felg (już bazowo dostajemy 17" - o których za moment), relingów dachowych oraz plastikowych nakładek na progi i zderzaki. Niektórzy mogliby pomyśleć, że to przecież podniesione Rio! I faktycznie, Stonic dzieli ze swoim bratem płytę podłogową, rozwiązania techniczne, jednostki napędowe oraz środek. Na tym jednak podobieństwa się kończą. 4,14 metra długości, 1,76 metra szerokości (bez lusterek) oraz 1,52 metra wysokości będą nam za chwilę tłumaczyć brak porywającej ilości miejsca w środku. Są to jednak optymalne rozmiary, dzięki którym manewrowanie nie będzie powodowało żadnego problemu.
Moim zdaniem Kia Stonic jest jednym z lepiej wyglądających aut marek popularnych na rynku. Mocno narysowany przód z licznymi kształtami, długa maska z przetłoczeniami przechodzą w dwukolorową kabinę, aby zakończyć się krótko ściętym tyłem. W czasie projektowania zadbano o najmniejsze detale, takie jak wyraźnie zaznaczone nadkola oraz strukturalne obwódki lamp przeciwmgielnych z przodu. Dwukolorowe felgi dobrze zgrywają się z opcjonalnym, srebrno-pomarańczowym nadwoziem (którego wcześniej nie byłem fanem). Pełnoprawne relingi dachowe pozwalają na założenie belek dachowych bez konieczności montażu o dach. Widoczna końcówka rury wydechowej, pseudo-dyfuzor w kontrastującym, srebrnym kolorze oraz taka sama listwa w dolnej części przedniego zderzaka nadają nieco sportowego charakteru.
Środek nowej Kii zaskakuje dobrą jakością wykonania. Użyte materiały są twarde, lecz w kluczowych miejscach, takich jak podłokietniki na drzwiach z przodu czy centralnym, wysilono się na zastosowanie miękkiego tworzywa. Fotele są twarde, lecz wygodne. Posiadają akceptowalne podparcie boczne. Opcjonalnie w prezentowanym egzemplarzu, znalazły się elementy w zdecydowanym, pomarańczowym kolorze, które znacząco ożywiły wnętrze. Plus za niezastosowanie w hurtowej ilości detali w kolorze lakierowanej czerni. Entuzjaści przechowywania w pojeździe połowy swojego dobytku powinni zaakceptować fakt wystąpienia tylko klasycznych schowków przed pasażerem jak i w podłokietniku. Wykończono je niestety tanim, łatwo rysującym się plastikiem. Pozostając wciąż w temacie detali, we wnętrzu znajdziemy również 2 uchwyty na kubki oraz możliwość regulacji wysokości pasów - element, od którego producenci aut powoli odchodzą.
Po zajęciu miejsca za kierownicą, czujemy się pewnie, sama obręcz dobrze leży w dłoniach i w wersji L jest sportowa i została wykończona perforowaną skórą z ozdobnymi przeszyciami. Jak na koreańską markę przystało, przyciski do obsługi funkcji elektrycznych (np. składania lusterek bocznych) i elektronicznych są duże, czytelne i zaprojektowano je tak, aby wyglądały nowocześnie, nie tracąc przy tym na ergonomii. Szkoda tylko, że nie postawiono na jednolite podświetlenie deski rozdzielczej. Mankamentem może być natomiast widoczność. Z jednej strony pomimo niewielkiej szyby tylnej i szerokich słupków C jesteśmy w stanie spokojnie obserwować otoczenie za nami. Z drugiej natomiast lusterka boczne ze słupkami A tworzą istotną, martwą strefę, przez co znacznie później udaje się nam zauważyć, np. pieszego. Testowana Kia dodatkowo została wyposażona w pakiet stylistyczny, który w tak chłodne dni ratował podgrzewanymi 3-stopniowo fotelami przednimi wraz z kierownicą. Na miejsce nad głową będą narzekać dopiero osoby wysokie, podobnie jak na kąt nachylenia podnóżka po lewej stronie od sprzęgła. Będziemy musieli być bardzo zdeterminowani, aby odbyć przejażdżkę w komplecie pasażerów. Z tyłu miejsca nie ma porażająco dużo. Jedyną wartością dodaną jest fakt, że jeśli już stłoczymy naszych kompanów podróży na tylnej kanapie, to jeden z nich będzie mógł naładować sobie urządzenie przenośne dzięki dostępnemu w tylnej części konsoli centralnej gniazdku USB.
Bagażnik Stonica ma pojemność 332 litrów, co stanowi wynik raczej słaby. Dla prezentowanej wersji standardem jest podwójna podłoga bagażnika, która co ciekawe mimo dolnego położenia i tak niweluje uskok, jeśli zdecydujemy się na złożenie tylnych siedzeń. Wtedy też jesteśmy w stanie zapakować 1135 litrów bagażu. W burtach bagażnika znalazły się haczyki oraz kieszeń na np. skrobaczkę do szyb. Martwić może jedynie wyraźny próg załadunkowy.
W Kii duży nacisk położono na multimedia. W każdej odmianie otrzymujemy 7" wyświetlacz, który daje możliwość bezproblemowej projekcji nawigacji poprzez Android Auto lub Apple Car Play. System multimedialny działa bardzo płynnie. Nie jest może mistrzem intuicyjności, lecz wszystkie funkcje da radę opanować po paru minutach. Ciekawostką może być zastosowanie dedykowanego, fizycznego przycisku, który możemy zaprogramować zgodnie z naszymi potrzebami. Dla osób niezaznajomionych z możliwościami działania systemu, przygotowano wiele podpowiedzi, jak skorzystać z danej opcji. Nagłośnienie nie powala na kolana, lecz po chwili zabawy z korektorem dźwięku, powinniśmy być w miarę usatysfakcjonowani jakością. Rozbudowane menu daje szerokie możliwości personalizacji.
Zdecydowanie największym argumentem przemawiającym za koreańskim crossoverem jest silnik. W obecnych czasach ze świecą szukać prostego, wolnossącego, 4-cylindrowca. Jednostka 1.4 generująca 100 koni mechanicznych, oferowana jest z 6-stopniową, manualną skrzynią biegów. W teorii ma to dać nam spokojne lata eksploatacji (wszak otrzymujemy 7 lat gwarancji) oraz niewygórowane spalanie. Jak jest naprawdę? W mieście na komputerze pokładowym, przy normalnej eksploatacji wartość oscylowała w granicach 6,8 litra na 100 kilometrów. Jazda autostradowa przybliżyła nas do 7 litrów, z kolei podmiejskie podróżowanie pozwoli na osiągnięcie zużycia paliwa na poziomie 6,2 litra. Pojemność zbiornika paliwa, wynosząca 45 litrów sprawia, że realny zasięg auta na jednym tankowaniu to niecałe 700 km. Auto w tej konfiguracji nie będzie demonem prędkości - producent mówi o 12,6 sekundy do "setki" - niemniej jednak codzienna eksploatacja nie będzie bolączką. Co ważne, skrzynia biegów została zestrojona tak, że przy prędkości 70-80 km/h komputer pokładowy zasugeruje wrzucenie szóstego biegu. Osoby poruszające się dotychczas 6-biegowym dieslem lub benzyną z turbo, będą musiały się przyzwyczaić do częstszej zmiany biegu. Całe szczęście, że przełożenia wchodzą gładko i precyzyjnie.
Skłamałbym, że najmniej ze wszystkich wymienionych dziś elementów podoba mi się jazda nową Kią. W czasie jazdy słyszalny będzie jest jednak w dużym stopniu hałas 17" kół. Przy prędkości 120-130 km/h w aucie jest po prostu głośno i na nic zdaje się tu obniżenie ilości obrotów silnika przy 6. biegu. Auto jest stosunkowo sztywne, lecz dobrze tłumi nierówności. Dopiero większe dziury powodują przedostawanie się dźwięku do kabiny. Stonic do jazdy typowo miejskiej nadaje się idealnie, a dynamika oraz niezbyt miękki układ kierowniczy pozwalają na sprawne pokonywanie kilometrów.
Ceny nowego Stonica rozpoczynają się od 61 990 zł brutto za wersję M w połączeniu z testowanym silnikiem 1.4 100 KM M6. Za tę kwotę otrzymujemy m.in. elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka boczne, elektryczne szyby z przodu, 6 poduszek powietrznych, klimatyzację oraz dokładnie taki sam system multimedialny jak w testówce. Dopłata w wysokości 5500 zł poskutkuje testowaną wersją L, w której dodatkowo znajdą się światła LED do jazdy dziennej, czujniki parkowania z tyłu, kamera cofania, relingi dachowe oraz półskórzana tapicerka. Najwyższa wersja wyposażenia to wydatek 73 990 zł. W niej ponadto nawigacja, dostęp bezkluczykowy oraz podgrzewane fotele przednie i podgrzewana kierownica. Opisywane auto katalogowo kosztuje w granicach 73-74 tysięcy złotych brutto.
Celowo przyjmuję do zobrazowania kwestii finansowych bazowy silnik, ponieważ spore grono klientów poszukujących auta do miasta, woli przeznaczyć pieniądze na dobre wyposażenie, niż satysfakcję z ruszenia jako pierwsi spod świateł.
Jak na tle Kii wypada konkurencja? Peugeot 2008 w bazowej wersji Active zaczyna się od 64 000 zł brutto. Za tę cenę dostajemy silnik 1.2 PureTech o mocy 82 KM i 5-biegową skrzynią manualną. W standardzie dostajemy np. relingi dachowe oraz tempomat. Za Renault Captur 0.9 TCe 90 KM M5 przyjdzie nam zapłacić 58 000 zł brutto. Wiąże się to z posiadaniem wersji Alize, tj. zwykłym radiem, klimatyzacją manualną, czy światłami LED do jazdy dziennej. Opel Crossland X 1.2 82 KM M5 wabi klientów kwotą 61 950 zł brutto za odmianę Essentia, w której... brak klimatyzacji. Seat Arona 1.0 TSI 95 KM M5 kosztuje w bazowej wersji Reference 66 200 zł brutto, a w niej takie elementy jak klimatyzacja manualna czy system Front Assist.
Szybki rzut oka na ofertę Kii i możemy zacząć zastanawiać się, czy wybór Stonica jest właściwy. Skoro od identycznej ceny startuje nowy Ceed, który jest mimo wszystko pozycjonowany wyżej. Czy warto dopłacać do Stonica, skoro za bazową wersję otrzymamy np. Rio z tym samym silnikiem?
Jeśli mamy w planach użytkowanie auta w mieście, to biorąc pod uwagę pokonywanie krawężników i (niewiele, bo niewiele) wyższą pozycję za kierownicą, Stonic to dobry wybór. Auto w wybranym przez nas połączeniu kolorystycznym będzie również przyciągało uwagę na ulicach.
Za co polubiłem ten pojazd? Za jasne i czytelne opcje, świetną jak na swój segment wycenę wyposażenia standardowego i opcjonalnego, oszczędny i prosty silnik oraz modny wygląd. To auto jest w sam raz. Nic dodać, nic ująć.
Serdeczne podziękowania dla salonu KIA JD Kulej za użyczenie auta do testu.
KIA JD Kulej Sopot
Al. Niepodległości 881/C/D
81-861 Sopot
81-861 Sopot
Pełną galerię z testu nowego Stonica znajdziesz tutaj
Katalog i cennik znajdziesz tutaj
A czy Ty za tę kwotę wybrałbyś/wybrałabyś Stonica, Rio czy Ceeda? Daj znać w komentarzu na dole.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz