;

5 sierpnia 2018

Opel Grandland X - Daj się przekonać

W sieci pod niemal każdym artykułem czy filmem odnośnie SUVa, pojawiają się opinie, że zakup takich aut kompletnie mija się z celem, gdyż są one niewspółmiernie droższe od tradycyjnych odmian nadwoziowych. W porządku. Dlaczego tylko producenci wypuszczają ich coraz więcej? Bynajmniej nie jest to ich widzimisię. Robią to, bo zwyczajnie coraz większa liczba osób chce siedzieć wyżej i czuć się bezpieczniej za kółkiem. Opel pokazując braci Mokki X - Crosslanda X i Grandlanda X, wystawia jednocześnie wiernych klientów na próbę - na próżno szukać w nich czterech cylindrów oraz sporych (jak na te czasy) pojemności. A przecież do tego niemiecki producent przyzwyczaił swoich odbiorców. Czy pierwsze rozdanie w postaci SUVów stworzonych przy współpracy z koncernem PSA można zaliczyć do udanych? Sprawdźmy to na przykładzie największego z rodziny X - Grandlanda.



Nie ma co ukrywać, że Opel "przespał" początkową fazę rozwoju tej gałęzi rynku, do niedawna oferując przestarzałą i drogą Antarę. Mniejsza Mokka (po faceliftingu już z literą X) przyciągnęła z kolei bardzo wielu klientów, przez co do teraz stanowi jeden z filarów sprzedaży. A to wszystko m.in. dzięki nieźle wycenionym opcjom wyposażenia dodatkowego oraz możliwości zakupu pojazdu z fabryczną instalacją gazową. Niestety, Mokka nie należy do aut z przepastną wręcz ilością miejsca w środku. Aby w końcu marka mogła konkurować z największymi na rynku, światło dzienne ujrzał Grandland X.


Z zewnątrz auto nie posiada aż tak zdecydowanych linii jak jego bliźniak, czyli Peugeot 3008. Obydwa auta powstały na tej samej płycie podłogowej i dzielą ze sobą m.in. gamę silnikową. Co zostało z Opla? Przede wszystkim znacznie sztywniejsze zawieszenie, która daje pewne odczucia podczas prowadzenia. Design jest zdecydowanie niemiecki, o czym świadczą chociażby charakterystyczne światła do jazdy dziennej czy grill z chromowaną listwą w kształcie skrzydeł samolotu. Auto może się podobać, ponieważ jest zwarte i kształty tworzą jedną całość. Z boku najbardziej rzuca się w oczy przetłoczenie, biegnące od przedniego błotnika do tylnych, ledowych lamp aż po spoiler. Mówiąc już o tylnej części nadwozia, ta przypomina trochę Astrę piątej generacji w odmianie hatchback. Plastikowe końcówki wydechów w zderzaku to oczywiście atrapy.

Drzwi zasłaniają progi, zatem nie musisz się martwić o brudne bądź mokre nogawki podczas wsiadania lub wysiadania. Podczas publikacji nowego planu rozwoju dla marki, o czym przeczytasz tutaj, zadecydowano, że marka musi w końcu zacząć być rentowna. Pochodną tego jest brak nawet w opcji napędu 4x4. Substytutem tego jest znany już z innych modeli koncernu PSA system Intelligrip, który dostosowuje pracę układu ESP do wybranej przez nas nawierzchni. Małe okienka za słupkiem C niejednokrotnie okazują się zbawienne podczas jazdy czy manewrowania. W nowym Grandlandzie X zastosowano w pełni ledowe, adaptacyjne reflektory AFL, które działają naprawdę świetnie. Posiadają one wiele trybów, które dopasowują się do sytuacji na drodze, np. tryb jazdy w złą pogodę.


Wnętrze Opla zaskakuje dużą ilością miejsca. Przyciski rozmieszczono przystępnie, ale nie aż tak, jak chociażby w Astrze czy Insignii. Najbardziej zaskakujące również jest to, że o ile materiały są dobrej jakości, o tyle stopień ich spasowania pozostawia bardzo wiele do życzenia. Często zdarza się im skrzypieć na nierównościach lub po prostu odstawać. Z racji tego, iż w wyposażeniu standardowym znajdziemy system odczytujący ograniczenia prędkości, możemy powiązać go z działaniem tempomatu. Wtedy też auto będzie podążać z odczytaną prędkością. Na plus należy zaliczyć uchwyt ISOFIX na przednim fotelu pasażera, za który nie musimy dopłacać.

Jeśli już masz zamiar nabyć Grandlanda, przemyśl wybór nawigacji. System ten wzięto żywcem z innych aut koncernu PSA i jest tak nieintuicyjny, że ustawienie nawet podstawowego parametru doprowadza do szału. Zdecydowanie lepiej sprawdza się tutaj bazowy, cal mniejszy, 100% "Oplowski" system multimedialny Intellilink, który i tak i tak posiada możliwość projekcji Apple Car Play i Android Auto. Podobnie ma się sytuacja z indukcyjną ładowarką - jej lokalizację w podłokietniku, należy jednak przemilczeć. Dla entuzjastów dobrego brzmienia, za dopłatą pojawi się system grający marki DENON. Widoczność za kierownicą jest na wysokim poziomie. Chcąc poczuć się jeszcze pewniej, możemy zamówić kamerę cofania lub kamerę 360 stopni, która posiada na przykład szerokokątny podgląd podczas opuszczania miejsca parkingowego tyłem.


 Podobnie jak w większości modeli niemieckiego producenta, także i tutaj nie mogło zabraknąć niezwykle komfortowych, certyfikowanych foteli ergonomicznych. Stanowią one wyposażenie opcjonalne. Pozycja za kierownicą jest wysoka, lecz bez szału.


Na tylnej kanapie nawet wyższe osoby znajdą dla siebie optymalną pozycję. Tunel środkowy jest symboliczny, toteż trzeci pasażer nie będzie musiał walczyć o miejsce na nogi z pozostałymi. Przewidziano tu nawiewy, umieszczone w tunelu centralnym oraz gniazdo USB. Opcjonalnie można zamówić wejście na 230V. W standardzie natomiast dostajemy podłokietnik wraz z przejściem na dłuższe przedmioty. Wygodne.


Bagażnik posiada 514 litrów pojemności bez składania tylnych siedzeń (tylko o 26 litrów mniej niż Astra Sports Tourer), z kolei po ich złożeniu uzyskujemy 1652 litry. W zależności od wersji, w tej czynności pomogą nam cięgna umieszczone w burtach po lewej i prawej stronie. Przeszkadzać niektórym może raczej wysoki próg załadunkowy. Podłogę możemy ustawić w pozycji wyżej lub niższej. W tej ostatniej zyskujemy parę litrów pojemności, lecz automatycznie pojawia nam się uskok, gdy złożymy kanapę. Klapa bagażnika w prezentowanym egzemplarzu sterowana jest elektrycznie (nawet ruchem stopą pod zderzakiem) i co ważne dla osób posiadających dosyć niski garaż - istnieje możliwość zaprogramowania wysokości jej otwierania.
 

 W prezentowanym egzemplarzu pod maską znalazł się trzycylindrowy motor o pojemności 1,2 litra i mocy 130 koni mechanicznych oraz 230 Nm. Jest to nic innego, jak dobrze znana z koncernu PSA i rokrocznie nagradzana jednostka PureTech. W połączeniu z 6 biegową klasyczną skrzynią automatyczną, daje naprawdę niezłe wrażenia z jazdy. Skrzynia na naciśnięcie pedału gazu reaguje szybko, natomiast zdarza jej się "zastanowić" nim zaskoczy. Nawet z tym silnikiem auto jest wystarczająco dynamiczne w mieście jak i na trasie. Sprawia wrażenie ociężałego tylko podczas podjeżdżania pod większe wzniesienia. Nie bez powodu katalogowe przyspieszenie takiego zestawu od 0 do 100 km/h wynosi 10,9 sekundy. Co o tym sądzicie pomimo ponad 1400 kg wagi?

Zawodzi niestety spalanie Grandlanda. Producent deklaruje około 5,5 litra benzyny na 100 kilometrów w cyklu mieszanym, gdy podczas testu przy poruszaniu się zarówno w mieście jak i trasie, komputer pokładowy mówił o wartościach od 7,4 do 8 litrów paliwa. Dla osób pragnących bądź co bądź większej mocy i koniecznie 4 cylindrów, na dniach pojawić ma się silnik 1.6 Turbo o mocy 180 KM wraz z 8-biegową przekładnią automatyczną. Co do silników wysokoprężnych, bazowy silnik 1.6 CDTI 120 KM zastąpiono już jednostką 1.5 CDTI o mocy 130 KM. Topowy diesel ma moc 177 koni mechanicznych i pojemność 2 litrów. Na ten moment pieśnią przyszłości jest wersja hybrydowa.


Pisząc o wrażeniach z jazdy, nie sposób nie wspomnieć o tym, jak świetnie auto zostało wyciszone. Pokonywanie kolejnych kilometrów odbywa się przy charakterystycznym terkocie silnika, który zaczyna przeszkadzać dopiero przy wyższych partiach obrotów. Dopiero w czasie przejazdu przez większe dziury, odzywają się źle spasowane materiały w środku. Auta w tej klasie większość swojego życia spędzają w mieście i rzadko zjeżdżają z dróg utwardzonych. Nie jest więc tajemnicą, iż Grandland X nie nadaje się do przepraw terenowych, lecz spokojnie - na działkę pod miastem dojedzie.


Ceny podstawowej wersji Opla Grandlanda X na rok modelowy 2018 rozpoczynają się od 94 900 zł brutto, zaś na rok modelowy 2019 są one o 3000 zł wyższe. Za tę kwotę otrzymujemy wersję wyposażenia Enjoy i silnik 1.2 Turbo o mocy 130 koni mechanicznych wraz z 6-biegową skrzynią manualną. W standardzie znajdziemy m.in. czujniki parkowania z tyłu, układ ostrzegania o niezamierzonej zmianie pasa ruchu, przednią kamerę rozpoznającą znaki ograniczenia prędkości czy tempomat. Dla porównania, VW Tiguan z bazowym 1.4 TSI 125 KM i 6-biegowym manualem cennikowo startuje od 97 790 zł brutto dla wersji Trendline, a bliźniaczy Peugeot 3008 z tą samą jednostką co z testowanym Grandlandzie kosztuje od 89 900 zł brutto. Co do zasady, oferują bardzo zbliżone wyposażenie standardowe.

Dlaczego mamy "dać się przekonać"? Jest tak, ponieważ niemiecka marka będzie szła w nowym, nieznanym dotychczas sobie kierunku. Dwa nowe modele X to próba pokazania użytkownikom Astry, Merivy czy Corsy, że pora odejść od tradycyjnych rozwiązań i spróbować czegoś innego.

Nowy Opel ma szansę stać się jednym z bardziej wpływowych modeli na rynku. Mam jedynie pewne obawy, że na jego niekorzyść może przemawiać zbyt wysoka cena zarówno samego "gołego" pojazdu, jak i opcji dodatkowych.

A Ty co sądzisz o nowym Oplu? Daj znać na dole :)

Więcej zdjęć z testu nowego Grandlanda X znajdziesz tutaj 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz